dzień z życia kosztorysanta

Często kumple przy piwie pytają mnie czy lubię swoja pracę kosztorysanta. Odpowiadam, że tak, bo od najmłodszych lat lubiłem matematykę, a cóż może być bardziej fascynującego niż liczenie wartości, dodawanie, mnożenie itp. W pracy wykorzystuję odpowiednie narzędzia takie jak programy kosztorysowe Norma Pro i Standard, dzięki czemu obcowanie z kosztami inwestycji jest jeszcze wygodniejsze.

cropped-norma-pro-wizualizacja-1a.jpg

Poza tym pracując przy kosztorysach budowlanych czuję, że dokładam swoją cegiełkę to ważnych spraw, takich jak nowe autostrady czy inne inwestycje, które w ostatnim czasie wyrastają w Polsce. Dodatkowo wbrew pozorom praca kosztorysanta to też dreszcz emocji, w sytuacji gdy kalkuluję w programie kosztorysowym ofertę, którą moja firma przedstawi następnie na przetargu. Tam może się liczyć każdy grosz, bo zwycięzca przetargu może być tylko jeden. Moja w tym głowa, żeby nasza oferta była odpowiednia i jednocześnie, żeby pozwalała firmie zarobić na siebie. Bez zysku szkoda brać się do pracy. Taka prawda 😉

Jednym słowem praca kosztorysanta może być naprawdę inspirująca i to nie jest tak, że siedzę w grubych szkłach na nosie i mamroczę kolejne cyferki wyświetlane na ekranie. Poza tym nie tylko matematyka się przydaje przy kosztorysowaniu – musze też znać różne technologie prac budowlanych, wiedzieć jakie są potrzebne zasoby do wykonania robót i wiele, wiele innych rzeczy.